Logo Tlenu Literackiego

Występujący

w stanie wolnym

w powietrzu

Lubomír Tichý – sześć wierszy (tłum. Zofia Bałdyga)

Wiersze z tomu Místní

Łąka naszych zabaw

papierowy latawiec nie lata po niebie
dobrze mu tutaj na dole
na naszym poziomie
ptaki wymyśliły mu
nazwę gatunkową:
rozerwana świnia

roi się od łat a jednak ich brak

Budka

wyrównanie powierzchni do poziomu boiska
norniki nie mają dokąd się schować
na kupie punktu zbiórki odpadów znak
uwaga na wyboje

szczygły wiją sobie gniazdo na drzewie
tuż nad pustą budką dla ptaków

Piwnica

wchodzimy ze świadomością zgnilizny
jeszcze jako ojciec i syn
sufit natychmiast nas równa

lśniące rąbki owoców
rdza zdemontowanych pomp
opuszki złuszczone tynkiem

niczego tu nie rozumiemy
ale o wszystkim rozmawiamy
z rękoma zanurzonymi w skrzynkach

na finałowym stopniu
zakrywasz wydechem niepewność
co z tego wynieść na światło

Dom

cukinie przebiły kruche szklarnie
teraz cierpną jedna obok drugiej
włącza się strach z ran ciętych
odłamki już chłoną zieleń

plastiki płoną
przechodnie pytają:
co te tworzywa komu zrobiły?
dym wypełnił nawet jamy norników
spowodował emigrację
oraz nadmierny urodzaj ziemniaków

auta z głównej ulicy stworzyły duet ze zbłąkanym psem
szczekanie i szum genialnie się uzupełniały
aż do dnia kiedy w żywopłocie
znaleziono martwego psa

ogrody opływają warkoczącymi dźwiękami
przyjechali na obiad akurat w momencie
kiedy nie chował kosiarki za plecami

dzieci też są niskie
dzieci z brudnymi kolanami
dzieci które nie przeszłyby przez ten płot
gdyby główny zawór gazu
nie miał skłonności do łobuzerstwa

pasy kwarcu wokół domów
ozdoba o lodowatym spojrzeniu
gdyby się po nich chodziło
mieszkańcy zimą wpadaliby w poślizg

Park

przeglądam encyklopedię zwierząt
nareszcie wiem co o nich wiemy
straszliwe kły jadowite żądła olbrzymie łapy
bardzo ostrożnie przeglądam
encyklopedię gatunków zagrożonych

wieczorem w parku w pojedynkę
nie zmieniam kierunku

człowiek z psem
mnie przecież nie zabije

Płot leśny

ten chłyst mógł mieć długie życie
za kilka lat dumnie dołączyłby do jeleni
teraz dumnie spoczywa wśród mchu
tuż obok solidnego płotu leśnego

w cieniu na kocu leży dziecko
kartkuje świerszczyka z wiatrem
matka mu nie mówi
że przez leśne płoty się nie przechodzi

Lubomir Tichý Lubomír Tichý (2003) pochodzi z małej wsi Rozběřice, studiuje bohemistykę i polonistykę na Uniwersytecie Karola w Pradze. Opublikował tom poezji Místní (2024), który został nominowany do nagrody Magnesia Litera w kategorii Odkrycie roku oraz do nagrody im. Jiříego Ortena dla autorów do 30 roku życia. Zajmuje się również publicystyką literacką. Jego tematem jest przestrzeń.

Zofia Bałdyga – autorka książek poetyckich Passe-partout (Warszawa 2006), Współgłoski (Nowa Ruda 2010) oraz Kto kupi tak małe kraje (Warszawa 2017). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka najnowszej poezji czeskiej i słowackiej. Mieszka w Pradze.

Sandra Sołtyszewska @solteska