
Kajetan Czerwiński – pięć wierszy
pigmalion
I
dowód nieistnienia
bo problemem boga
jest (nie)bycie naczyniem które się napełnia
jak ta kapilarna misa boyle’a
niemożność bycia sobie rzeźbionym i rzeźbiącym
bo a posteriori jest to co znaczące
(a to znaczy spoza jego gwiezdnej czaszki)
inaczej? bóg jest misą pełną stęchłej wody
II
jest więc? pigmalionem nie lepszym ode mnie
odlewcy manekinów z krzywej formy pragnień
których nie ożywi żadne dzienne piękno
nie być
jeszcze jeden cichy obrót ziemi
za żaluzją pod kosą petit mort zapomnieć
pieprzyć własne rzeźby kulić się od światła
i ten orzech wszechświata ból w opuszku palca
jestem który torus samocałujący
co goni tylko własne ja jak pies swój ogon
jestem który geniusz w zwierciadle sferycznym
mirandola kulawy pod osłoną nocy
lecz nie jesteś bogiem
i grande mort przyjdzie
a wtedy? co rzeźbiarzu zostanie po Tobie?
agnus
moja mama spytana o najlepsze zwierzę
uśmiecha się nieco świnki morskie są cudne
ale wyraz ten więdnie jakby z nową myślą
w końcu w naszym domu nie ma ani jednej
tylko wiesz dycha to tak właściwie po co?
ktoś ma ból i wściekłość one mają norę
i jej krótki bezruch chadzają przy ścianach
co robią jeśli mogą parami ale nigdy
nie powinny kochać zdychają natychmiast
kiedy w cieniu dojdzie trzydzieści sześć i sześć
wiesz jest w nich nawet jakieś chrześcijaństwo
jak inaczej żyć ma coś co słysząc kundla
biegnie w kąt i czeka? i wie że na śmierć?
*
boję się pewnych ludzi i tego że przyjdą
i że już tu przyszli tylko ich nie znamy
i że znamy nie wiedząc że oni to oni
i że nie będziemy się bać przerażeni
że myśl sama otworzy im drzwi do altany
że myśl sama otworzy im drzwi do altany
tej bez drzwi tej z której tak dumni jesteśmy
i że wejdą przez to a my nie poznamy
kiedy ją obrócą w orzech coraz mniejszy
(w którym koniec końców i ty się nie zmieścisz)
czy święci palą pallmalle?
tak ale tylko czasem i tylko przed klatką
z paczki którą znaleźli schowaną w doniczce
otrzepując ziemią upaćkany papier
wracają jak inka i teleporanek
pod wieczór małe piwo a jeśli i więcej
wie tylko górne światło w salonie o pierwszej
seksu raczej nie ma – w końcu wiek nie sprzyja –
podkoszulek to ciepłe kafle starych kotów
czasem jednak krzyczą choć głównie na polsat
i głównie po wyborach zatkaj uszy misia
(nie wypada gniewać się tym na których barkach
żeliwnych stoją gniazda i kruche jemioły)
skłamałabym mówiąc że nie zbili szklanki
kiedy weszła im w drogę tania meblościanka –
aureolę mają zliczając opłaty
w niegdyś denku a dzisiaj przycisku pod papier
bezpłodność
po kolacji z kimś drogim wchodząc do mieszkania
chłodnego bo cienie utkały tam gniazdo
nie włączaj telefonu jeszcze spłoszy nastrój
romantyczny czyjś darwinizm nieskalany książką
zapal świeczkę i żaluzje zasłoń niech nie wślizgnie
się żadne gorzkie słowo ale nadal gorzko
pamiętacie schematy tych triad i przeciwieństw
nawet kiedy zgrały się wasze oddechy
nie krew w słowa tylko słowa w krew i już czujesz
że nie będzie niczego z dwóch yang oprócz śmiechu
więc powtarzasz zbudowałem pomnik pozostanę
ale wiesz w głębi serca że to nadal kamień
Kajetan Czerwiński – mieszka w Warszawie, ma dziewiętnaście lat. Za wiersz “Ofelia” zajął I miejsce Turnieju Jednego Wiersza warszawskiego SCEK, występował również jakiś czas temu w radiu RDC, gdzie opowiadał o swojej twórczości. W tym roku opublikował własnym sumptem zbiór poezji pt. “Muzyka z katafalku”, a jego wiersz pt. “Bezpłodność” ukazał się w grudniowym wydaniu czasopisma “KONTENT”.
Karolina Krasny (ur.1999) – studentka architektury na Politechnice Krakowskiej. Rysuje, maluje, pisze i pracuje w gastronomii.