Logo Tlenu Literackiego

Występujący

w stanie wolnym

w powietrzu

Franek Dziduch – trzy wiersze

Anons

Na Leidseplein w średniowieczu znajdowała się
brama do miasta Amsterdam. Musieli ją przejść
wszyscy chcący handlować swymi produktami
na targu. Obecnie plac słynie ze swojego
nightlife, koncertów i coffee shopa, który był
kiedyś komisariatem, a gdzie teraz można
zapalić jointa, siedząc w niegdysiejszej celi.

Stoi przed bramą. W wiklinowym koszyczku słowa.

Anons: 180 cm wzrostu, -5.75 w jednym oku, -5.25 w drugim, fetyszystów mogą
zainteresować trzy sutki. Często pije, rzadko bierze narkotyki. Nie pali. Specjalizuje się w
pracach dorywczych na zero-hour contracts za minimum wage.

Otoczony słowami, uzależniony od informacji
i bycia up-to-date Sny bywają

tak intensywne że budzi się w środku nocy Jest
wymysłem późnego kapitalizmu Nie umie

kłamać

zanurkował kiedyś w oceanie
i czasami myśli że wtedy utonął
włosy jeszcze mu nie wyschły
lepią się od soli

chciałby wreszcie zrozumieć
język którym posługuje się maska
albo dowiedzieć się jak opisać
zapach dzieciństwa: trawa koszona
przez ogrodnika który oglądał

gejowskie pornole w gabinecie ojca

Zainteresowani proszeni są o kontakt priv lub DM-a na ig ustalić datę spotkania na żywo.

obecnie grzeszy w portowych burdelach na obrzeżach miasta
obciągając widmom marynarzy wyjętych z filmu Fassbindera
nigdy nie udało mu się przejść przez bramę więc się obraził

chciał tylko potargować się
o cenę drogiego landszaftu
przedstawiającego coś co

chyba nie jest słowem

nostalgia: 1. nostalgia 

a chciałoby się
jeszcze dalej drążyć, co?

a powiedzieli, że już nie można
zakazali po tym, jak

zetknęliśmy się ze ścianą
której nikt się nie spodziewał

umazani cieniem ambicji
zapach nafty, skrzyp

windy, która zatrzymuje się
w pół
drogi

oczy łapią się
czegokolwiek, żeby tylko

przeżuć litery jak
nieświeżą roladę, którą

szkoda wyrzucić

szkoda też być posłusznym.

raz, zamachniemy się                                                                 i dalej
rozdrobnimy kilofem:

cholecystokinina hormony
peptydowe
chymotrypsyna                 jak
enter

o!

cyty —

impenetrability: 1. niedostępność, nieprzystępność

a chciałoby się
jeszcze raz uderzyć, co?

dwa, zamachniemy się                                                              i dalej
rozdrobnimy kilofem:

spojrzeć w eter              bom syty
hmm mokra                                     ta psina
cholesterol

i chinina

crack: 2. pęknięcie, szczelina

a chciałoby się
jeszcze głębiej wetknąć, co?

trzy, zamachniemy się                                                                i dalej
rozdrobnimy kilofem:

leu

kocy

ty przy

krach
wil                                                                          a c h o l
era

                                                                                          prz                        y

czy                                                                                                           n

a

?

czym są aminokwasy

wytrącić sens ze słowa
jak serwatkę z jogurtu
wąskie budynki ledwo
mieszczące historie

unoszą się na powierzchni
dryfują sennie po kanałach
toną we mgle

otwarte okno. szum taki
jaki słychać tylko w mieście,
zaczyna kropić

śpiący chłopiec obok —

skończoność świata.

Franek Dziduch – student magisterki z kulturoznawstwa na Uniwersytecie Amsterdamskim. Redaktor naczelny „Soapbox: Journal for Cultural Analysis”. Mieszkając zagranicą nieznośnie romantyzuje Polskę i polski, choć najsprawniej posługuje się polgliszem. Bezskutecznie szuka leku na nostalgię.

Christina Yavorchuk  – ilustratorka-samouk. Pasjonatka ekspresjonizmu, strojów ludowych, literatury dziecięcej. A także odbiera sygnały z kosmosu. Instagram: @stevens_basementchristinayavorchuk.tilda.ws