
Aleksandra Kuśnierkiewicz – cztery wiersze
bida z nędzą
była na wschodzie polski, gdy się tam rodziłam,
a nawet dłużej – skapnęła mi w udziale z najmem
mieszkania, którym opłacam czyjąś przynależność
do klasy wyżej. zrozum, bida przykleja się
do podeszwy butów. przenosi drogą komórkową, w szwach,
w spojrzeniu matki, kiedy mówi, że jesteś flejtuchą.
biedne nukleotydy mojego dna
walka na śmierć i życie
znowu selfie w miejscu zatrudnienia
światło wylęga się spod języka
brzęczy silnik komputera, na którym wystukuję:
czterodniowy tydzień pracy
albo śmierć. ładnie wyglądam
w słońcu z placu hallera
o pieczeniu chleba po londyńskiej uczelni
czemu tu pracujesz z takim dyplomem?
cóż, rozkładam ręce – mielę pszenicę –
hoduję zakwas, delikatny – nie wiem
jak opowiedzieć o cudzych ambicjach;
nie dla pieniędzy, to jasne
zanim tu przyszłam, nie mogłam spać
bo śniłam o bankach, garniakach
przyszłych premierów polski, którzy
wszystko widzą z jachtów ojców,
zawsze ojców. chciałam córki,
którą sama złożę z ciasta, pracy rąk.
chciałam zasnąć z grahamką pod kołdrą, syta
pomniejszony o podatek
kraj opanowany, na własność.
pochłaniasz tytoń na katedrze,
gołe nogi wystawiasz na słońce,
wiosna. to doświadczenie
zrównujące, byleby cudze ręce
nie brały ze sterty dóbr narodowych
wyciągam rękę po dobro narodowe,
cudzołożnik, co chce socjal, nagrody,
gołosłowny pit rozlicza poza warszawą,
a w godzinach pracy skręca tytoń.
sterczę przed twoim herbem,
kraj opanowuję powoli
Aleksandra Kuśnierkiewicz – (ur. 1997) amatorka, animatorka, pracownica ngosów. publikowała w różnych miejscach, m.in. zakładzie, stronie czynnej, tekstualiach. fanka
stacjonowania w jednym mieście.
Maia Grotowska – graficzka. w dni powszednie łamie magazyn wnętrzarski. w czasie wolnym mizia pieski, czasem rysuje.